Czy natura bywa dziwaczna? Oczywiście! I to na nieskończenie wiele sposobów! Tworzy istoty tak niezwykłe, że wyglądają niczym przybysze z innej planety, obdarza zwierzęta nawykami, które trudno wytłumaczyć zdrowym rozsądkiem, a także powołuje do życia drzewa, które przez setki lat osiągają kolosalne rozmiary, przypominając mityczne stwory… Gdy przyjrzymy się tym zjawiskom, okazuje się, że przyroda dostarcza nam wachlarza wrażeń, przeplatanego mieszanką skrajnie różnych emocji. Jedne wywołują śmiech, drugie podziw z zachwytem, a jeszcze inne wzbudzają niepokój. W tym świecie nie ma jednoznaczności i nudy, właśnie dlatego chcielibyśmy przedstawić Wam nowy cykl – „Parkowe Dziwadła”!
Zabierzemy Was w podróż po świecie najbardziej zaskakujących i osobliwych mieszkańców parków krajobrazowych wielkopolski. Pochylimy się nad roślinami, których wygląd zdaje się przeczyć prawom natury, oraz zwierzętami prowadzącymi życie tak dziwaczne, że trudno w nie uwierzyć. Przyjrzymy się ich cechom, spróbujemy znaleźć naukowe wyjaśnienie ich zachowań, ale nie pominiemy też podań i legend, które przez wieki powstawały wokół tych niezwykłych istot. Przyroda nie zawsze poddaje się racjonalnym wyjaśnieniom, a nawet jeśli tak się dzieje, to mit i wyobraźnia ludowa często nadają jej własne, alternatywne znaczenie.
A skoro o legendach mowa, w pierwszym artykule cyklu poznamy tajemnice jednego z najbardziej rozpoznawalnych drzew polskiego krajobrazu –wierzby. Na pierwszy rzut oka kształt ogłowionej wierzby wydaje się dziwaczny: masywny pień nagle urywa się, przypominając topornie uformowaną maczugę, z której wyrastają cienkie, zwisające gałęzie. Niekiedy wygląda to tak, jakby ktoś powbijał w drewno garść chaotycznie ułożonych witkowych „włosów”. Ale to nie wygląd czyni wierzbę naprawdę wyjątkową. To drzewo, które już wśród pogańskich Słowian budziło podziw, przesądny lęk, ostatecznie nadano mu niezwykle istotna rolę w kulcie. Określano ją drzewem życia i śmierci, nadziei i smutku, symbolem płodności, ale i miejscem, gdzie kryły się duchy. Motyw wierzby przetrwał w kulturze do dziś – jej tajemnicza natura i nieco upiorna sylwetka sprawiają, że wciąż pobudza wyobraźnię. Dowodem na to może być choćby słynna Bijąca Wierzba z serii książek o Harrym Potterze – magiczne drzewo rosnące na terenie Hogwartu, które atakowało każdego, kto ośmielił się podejść zbyt blisko. Wierzba ta, choć fikcyjna, w pewnym sensie odzwierciedla dawne wierzenia – w których drzewa często były nie tylko pasywnymi elementami krajobrazu, ale żywymi, niemal świadomymi bytami, strzegącymi ukrytych przejść między światami.
Zatem rozsiądźcie się wygodnie, bo „Parkowe Dziwadła” właśnie startują – a my zagłębiamy się w pierwszą niezwykłą historię!

Strażnicy krajobrazu
O związku wierzby z czarną magią i nadprzyrodzonymi mocami można by napisać całą powieść, jednak zanim zanurzymy się w świat mrocznych wierzeń, dzięki którym wierzba zyskała miano parkowego dziwadła, warto przyjrzeć się jej znaczeniu w polskiej tradycji. Choć zwyczaj sadzenia wierzbowych rzędów przywędrował wraz z osadnikami olenderskimi, drzewo do dziś to na dobre zadomowiło się w krajobrazie polskiej wsi. Stało się jej rozpoznawalnym symbolem, a zarazem jednym z ukochanych drzew Polaków. Na wilgotniejszych gruntach wierzby od wieków sadzone były wzdłuż traktów, tworząc urzekające głowiaste aleje. W krajobrazie rolniczym te skromne „strażniczki” trwały nieporuszone na swych posterunkach wzdłuż polnych dróg, miedz i nad brzegami rzek, rowów, a ich rozwichrzone korony rzucały kojący cień na zmęczoną słońcem ziemię. Z tego cienia korzystali utrudzeni pracą gospodarze zwierzęta, a także wędrowcy.
Wspólnie z polnymi gruszami, wonnymi lipami, szlachetnym dębem i jaworem, skromną sosną i brzozą, czy nieco ponurą olszą, wierzby wyznaczają dendrologiczny kanon polskiego krajobrazu wsi. Trudno się dziwić, że stały się inspiracją dla wielu artystów. „Gdzie polem powiewa wierzbina, wiem że się Polska kończy, lub zaczyna” pisał Kazimierz Laskowski w poemacie „Wierzby”. Ta symbolika znajdowała odzwierciedlenie także w utworach muzycznych.
„Nad pastwiskami ciągnący dym,
Wierzby jak mary w welonach mgły…
Tu krzyż przydrożny,
Tam święty gaj…
Jest takie miejsce,
Taki kraj.” śpiewał Jan Pietrzak.
Choć stała się muzą i bohaterką niejednego twórcy, wierzba płacząca najbardziej kojarzona jest z muzyką Fryderyka Chopina. Dlatego też upamiętniający kompozytora pomnik w warszawskich Łazienkach przedstawia artystę siedzącego właśnie pod wierzbą, wsłuchującego się w szum jej poruszanych wiatrem delikatnych gałęzi.
Wierzba bez tajemnic
Mimo że głównie kojarzone z dolinami dużych i średnich rzek, gatunki te dość dobrze radzą sobie na świeżym a czasem nawet suchym podłożu, choć tu zdecydowanie ustępują ulubienicy pszczelarzy – iwie. Nad rzekami, w strefie niszczycielskiego nurtu okresowych wezbrań spotkamy wąskolistne wierzby w formie krzewiastej, które tworzą zbiorowiska zaroślowe przez fachowców określane mianem wiklin nadrzecznych. Słowo wiklina wiąże się z wierzbą na kilka sposobów, określając całe zbiorowisko jak i materiał wykorzystywany w plecionkarstwie. Zarośla szerokolistnych wierzb, które porastają torfowe łąki to łozy albo łoziny. Wierzby drzewiaste sadzone są na miedzach i wzdłuż polnych dróg. Są to przede wszystkim wierzba biała oraz krucha.
Spośród blisko 30 występujących w Polsce gatunków, najbardziej rozpoznawalne są wierzba biała i krucha są, które wraz z rodzimymi topolami, domieszką olszy, wiązu i dębu tworzą nadrzeczne lasy łęgowe. Podczas gwałtownego wzrostu poziomu wody łęgi łagodzą siłę fali powodziowej i chronią przed zalaniem pola i wsie wzdłuż niższych partii rzek. Lasy i zadrzewienia wierzbowe tworzą barierę – bufor bezpieczeństwa, który chroni cieki wodne przed dopływem pochodzących ze stosowanych na polach uprawnych nawozów substancji, takich jak fosfor i potas. W ten sposób nie dopuszczają do przeżyźnienia, czyli eutrofizacji wód. Korzenie wierzb działają także jak filtr oczyszczający wodę z metali ciężkich. Lasy łęgowe wyróżniają się olbrzymim bogactwem gatunków roślin i zwierząt, często rzadkich i zagrożonych. To bardzo specyficzny ekosystem, który potrzebuje naturalnych wahań poziomu wód. Dlatego nie sprzyja im ingerencja człowieka w cykl hydrologiczny rzek.
Napar wiedźmy
Wierzba jest jednym z najwcześniej zakwitających i zazieleniających się drzew. Jej rozwijające się już od marca kwiaty zebrane są w kwiatostany – „kotki” nazywane baziami lub bagniątkami. Te puszyste „kocie ogony” wyglądają tak, jakby natura postanowiła przystroić drzewo w futrzany płaszcz. Musicie przyznać, że na pierwszy rzut oka wygląda to dość dziwacznie… Srebrzyste futerko posiada jednak bardzo ważną funkcje – chroni delikatne kwiaty przed częstymi jeszcze wczesną wiosną mrozami. Inną wyjątkową cechą wierzby jest jej zdolność do odradzania się – ścięte pędy, otrzymawszy dostęp do wody, w krótkim czasie wytwarzają tzw. pąki przybyszowe, które rozwijają się w korzenie i pędy nadziemne. W wierzbie upatrywano więc sposobu pobudzenia sił witalnych i do niej kierowano prośby i zaklęcia, lub doszukiwano się boskiej sprawczości np. w myśl ludowego powiedzenia „Jak Pan Bóg dopuści, to i z kija wypuści”. Oczywiście wszystko to wynika z wyjątkowej u wierzb aktywności hormonów roślinnych – stąd „napar wiedźmy” czyli tradycyjny ukorzeniacz, przygotowywany poprzez zalanie gorącą wodą wiosennych pędów wierzbowych. Wyjątkiem w tym względzie jest iwa, która bardzo trudno się ukorzenia.

Z powodu wyjątkowych właściwości wierzby, słowiańskie kobiety smagały się wierzbowymi witkami, a nawet zjadały bazie, by zapewnić sobie powodzenie w poczęciu potomstwa. Jeszcze nie tak dawno, bo w XIX w. na ziemiach polskich kobiety, które długi czas nie mogły doczekać się potomstwa, przystrajały wierzby i szeptały zaklęcia. W wyglądzie dzikiej wierzby upatrywano podobieństwa do kobiecej sylwetki, skąd być może wzięło się przypuszczenie, że wierzba jest wcieleniem tajemniczej słowiańskiej bogini płodności – Baby.

Drzewo o wielu zastosowaniach
Wierzba silnie odznaczyła się w naszej historii i kulturze nie tylko z powodu wierzeń, ale również jej szerokiego praktycznego zastosowania. W pospolitym użyciu szczególnie ceniona była wierzba krucha (Salix fragilis), regularnie ogławiana przez gospodarzy. Do dziś jest łatwym szybko odnawialnym źródłem drewna! Grubsze gałęzie wykorzystywali oni jako drewno opałowe. Z tych drobniejszych tworzyli plecionkowe płoty. Dobrze wykonane ogrodzenie wierzbowe mogło przetrwać nawet 20 lat. Z kołków wyrabiano styliska do wideł a także strychulce, które owinięte słomą i zatarte gliną stosowano jako wypełnia ścian budynków ryglowych. Najcieńsze pędy wykorzystywane były w plecionkarstwie w tym w sporządzaniu więcierzy na ryby. Wiosną z wierzbowych gałązek strugano gwizdki i fujarki, a z kory skręcano trąbki. Wierzby doskonale nadawały się do tworzenia faszyny, służącej do umacniania brzegów cieków wodnych. Pędy korzeniły się i wkrótce brzeg porastały gęste wierzbowe zarośla. Wiązki gałęzi wierzbowych (tzw. kiszki faszynowe) służyły też do budowania ostróg (główek) na rzekach, czyli deflektorów – urządzeń regulujących nurt wody w taki sposób, aby pogłębiał i prostował koryto rzeki. Doceniano także fakt, że wierzby działają niczym pompy. Intensywnie pobierając i transpirując wodę wspomagały systemy melioracyjne w osuszaniu gruntów, z czego na szeroką skalę korzystali olędrzy. To w dużej mierze za ich sprawą wierzba zakorzeniła się w naszym krajobrazie, a jej właściwości te nadal się ceni i wykorzystuje na przykład podczas projektowania ogrodów. ZPKWW nadal wykorzystuje wierzby w odtwarzaniu zadrzewień śródpolnych, np. w Parku Krajobrazowym im. gen. Dezyderego Chłapowskiego, czy w Lednickim Parku Krajobrazowym. Często korzystamy w naszych działaniach z techniki sadzenia żywokołów, polegającej na użyciu dużych gałęzi pozyskanej z ogławianej uprzednio wierzby.
Czy wiesz, że...?
Wikliną nazywa się młode pędy wierzbowe, wykorzystywane w plecionkarstwie. Nie wszystkie gatunki posiadają pędy na tyle giętkie, by mogły służyć do wyplatania przedmiotów użytkowych lub dekoracyjnych. Materiał pozyskuje się między innymi z wierzby wiciowej, purpurowej, migdałowej, trójpręcikowej czy (rzadziej) białej. Wyplatać można z pędów świeżych lub wtórnie moczonych po suchym przechowywaniu. W miarę potrzeb poddaje się je odpowiedniej obróbce np. parzeniu, korowaniu czy darciu. Z takiego surowca wykonywane są kosze na grzyby czy kwiaty, ja natomiast próbowałam swych sił w wyplataniu ze świeżo ściętych gałązek. Pędy różnych gatunków różnią się kolorem, a łączenie ich z pędami na przykład dereni pozwala tworzyć niezwykle ciekawe kompozycje. Co prawda z upływem czasu kolory blakną, jeśli jednak nie wystawiamy pracy na słońce, udaje się zachować barwy na dłużej.

Choć mieszkańcy wsi nie są dziś zmuszeni do wyplatania koszy na „pyry” czy drewno to coraz częściej doceniamy to tradycyjne rzemiosło, próbując w nim swoich sił. Naturalne dekoracje domów i ogrodów zyskują na popularności szczególnie, gdy zostały wykonane własnoręcznie, a wyprawa na grzyby czy po warzywa z koszem będącym dziełem własnych rąk to prawdziwy powód do dumy.
Wierzba od zawsze była niezwykle ważnym surowcem, wykorzystywanym także w medycynie ludowej. O właściwościach przeciwzapalnych liści i kory wierzbowej pisał już Hipokrates, a turyński aptekarz i chemik Rafael Piria dokonał przełomowego odkrycia, z którego efektów korzystamy do dziś! W 1838 roku wyizolował i scharakteryzował właściwości jednego z występujących w korze wierzby związków – kwasu salicylowego. Odwar z kory wykazywał działanie przeciwzapalne, przeciwbólowe i przeciwgorączkowe. Stosowano go w zwalczaniu grypy i przeziębienia, pomocniczo w nerwobólach oraz nieżycie układu pokarmowego. Wykorzystywany był ponadto do leczniczych kąpieli i okładów. Choć lek pozyskiwano z różnych gatunków wierzb, najlepsze właściwości wykazywała wierzba purpurowa. W 1859 roku Herman Kolbe zsyntetyzował kwas salicylowy, który był silnym środkiem przeciwbólowym, a 40 lat później Felix Hoffmann odkrył kwas acetylosalicylowy o łagodniejszym niż salicylan działaniu, dzięki czemu stał się substancją czynną w ogromnej ilości medykamentów. Któż z nas nigdy nie stosował aspiryny? A historia tego środka zaczęła się przecież od wierzby…
Zakochał się jak diabeł w suchej wierzbie
Tajemnicza aura otaczająca rysujące się we mgle wierzbowe sylwetki budziła nieufność. Pewnie z tego powodu chłopi upatrywali w niej czających się na nich nieczystych mocy. Wierzyli, że w starych, suchych wierzbach mieszkają demony wodne i sam diabeł, który ponoć obdarzył wierzbę… miłością. Źródłem takich przesądów mógł być fakt, że w dziuplastych wierzbach często gnieździła się pójdźka, mylnie acz powszechnie kojarzona ze śmiercią sowa, której groźnie brzmiące zawołanie w ludowej interpretacji brzmiało: „pójdź, pójdź, pójdź w dołek pod kościołek”. (Swoją drogą te sowy przez swoje złowieszcze odgłosy były masowo tępione przez ciemnotę, przypisującą im mnóstwo piekielnych przymiotów.) Z kolei wiotkie wierzbowe witki miały być domem rusałek wodnych – brzeginek i topielic, które tylko czekały na okazję, by zbłąkanych wędrowców skierować ku zgubie.
Przekonanie o tym, że wierzba jest gniazdem złych mocy, utrwaliło się w polskich przysłowiach: „kręci jak diabeł suchą wierzbą”, „śmieje się jak diabeł w suchej wierzbie”, „zakochał się jak diabeł w suchej wierzbie”. Dlatego też od wierzb stroniono podczas burzy, uważając, że to Bóg bije piorunami, by wypędzić ukrywające się w nich zło. Skojarzenia wierzby z ciemnymi mocami sięgają czasów sprzed chrześcijaństwa, konkretniej do religii Słowian Prawdopodobnie przeciwnik gromowłasnego bóstwa Peruna – Weles, który odpowiadał między innymi za podziemia, wegetację i poezję, miał w swej menażerii magiczne wierzby. Na obszarze Słowiańszczyzny jego postać została z czasem utożsamiony właśnie z władcą zaświatów. W wierzeniach ludowych wierzbowe gałęzie służyły ponadto czarownicom do wyrabiania latających mioteł! Jednocześnie, wiedźmy miały wypraszać u Rokity obfitość krów, by zapewnić sobie dużo mleka. Stąd też wzięło się zaklęcie: „Rokita! Daj mlyka! Bo mi się mlyka zachciało. Daję ci duszę i ciało„. W filmowej adaptacji „Konopielki” Edwarda Redlińskiego reżyser Witold Leszczyński próbuje nieco przeciągnąć drzewo na dobrą stronę. W jednej ze scen zza rosochatej wierzby wychodzi wędrowiec. Symbolizuje on samego Boga, który błąka się po ludzkim świecie. Warto obejrzeć, zwłaszcza że sam tytułu powieści (i ekranizacji) to nic innego jak zwyczajowa nazwa jednej z nadrzecznych krzaczastych wierzb.

Dom nie tylko złych mocy
Domniemany związek wierzby z diabłem wydaje się w zupełności nie przeszkadzać zwierzętom na stałe związanych z wierzbą swym bytem i tak jak ona wpisanych w krajobraz ukształtowany przez ekstensywną gospodarkę. Szczególnie cennym ekologicznie siedliskiem stały się wierzby głowiaste. Swoją charakterystyczną formę zawdzięczają oczywiście człowiekowi, który odkrył, w regularnym pozbawianiu tego drzewa gałęzi, szybko odnawialne źródło cennego surowca.
Z ogłowioną wierzbą silnie związany jest na przykład dudek. Jest to szalenie charakterystyczny ptak z zawadiackim czubkiem na głowie, którego donośne upupup niesie się pośród łąk i pól Lednickiego Parku Krajobrazowego. Dolina Małej Wełny, przy północnej granicy Parku wydaje się być prawdziwe dudkowym zagłębiem. Powstające w pniu drzewa szczeliny i dziuple dudek często wybiera na swoje gniazdo. Jego sąsiadką może zostać wspomniana już przeze mnie pójdźka.
Jeśli dziupli nie zasiedlą ptaki, mogą w niej zamieszkać owady, na przykład pszczoły, osy czy szerszenie. Według słowiańskich podań Rokita był władcą owadów i to on wyprowadził z wierzbowej dziupli pierwszy rój pszczeli. Wierzba głowiasta jest także niezwykle ważnym siedliskiem dla owadów, których rozwój silnie związany jest z próchnowiskami. Pachnica dębowa to narażony na wyginięcie gatunek chrząszcza, który objęty jest szczególną ochroną w krajach Unii Europejskiej. Swą nazwę zawdzięcza wydzielanym przez samce feromonom, których zapach przywodzi na myśl śliwki. Choć nazwa gatunkowa owada sugeruje jego silne przywiązanie do dębu, to wiemy, że innymi drzewami też nie pogardzi. Zamknięte, wewnętrzne ubytki kominowe w pniach żywych wierzb, wypełnione wilgotnym murszem stanowią idealne miejscem do złożenia jaj. Następnie larwy przez kolejnych kilka lat będą odżywiać się próchnem, przyczyniając się do rozkładu drewna i powolnej degradacji całego drzewa. W próchniejących drzewach spotkać można także larwy kruszczycy i kwietnicy – pięknych, zielonych, metalicznie połyskujących chrząszczy, blisko spokrewnionych z pachnicą.

Drewno wierzby jest wyjątkowo miękkie, dzięki czemu stanowi atrakcyjne lokum dla dzięciołów, którym łatwo jest wykuć w nim dziuplę. Z tego samego względu wierzba też jest bardzo lubiana przez bobry – ze względu na miękkie drewno, ścięcie tego drzewa jest łatwiejsze niż dębu, którego drewno jest o wiele twardsze. Szybciej pozyskują budulec na tamy oraz przekąskę w postaci drobniejszych gałązek. Zdarza się, że przy wysokich stanach wody bobry wchodzą na wierzbową „głowę” i rozsiadając się wygodnie, pałaszują gałązki „na pniu”, przy okazji ogławiając drzewo. Pośród gąszczu wierzbowej czupryny oraz szczelin i zakamarków spękanej kory gniazdować mogą również pospolite dziuplaki takie jak sikory, szpaki, kawki czy mazurki. Fakt, że w „Balladynie” Słowackiego odtrącona przez Grabca wróżka Goplana zamienia go w wierzbę płaczącą, dodając mu jeszcze słowika, nie był przypadkowy. Gęste zarośla wierzbowe nieodmiennie kojarzą się z donośnym śpiewem słowika i bywają często miejscem odbywania lęgów tego ptasiego solisty. Zdarza się, że na szczycie wysoko osadzonej wierzbowej głowy gniazdo zbuduje bocian biały – najbardziej polski ptak na najbardziej polskim drzewie.
Wierzba jest ponadto niezwykle ważnym pożytkiem pszczelim – jako jedna z najwcześniej zakwitających roślin dostarcza pokarmu wczesnowiosennym gatunkom dzikich pszczół. Dla niektórych, na przykład pszczolinki napiaskowej, jest jedynym źródłem pokarmu. Na wierzbach żeruje wonnica piżmówka – przepiękny (przypominający kozioroga) smukły chrząszcz z rodziny kózkowatych o metalicznym, zwykle niebieskozielonym lub miedzianym ubarwieniu. Liście wierzby są kluczowym pożywieniem dla gąsienic mieniaka tęczowca – sporych rozmiarów motyla, którego ciemnobrązowe pokryte jasnymi wzorami skrzydła oglądane pod kątem przyjmują granatowy, hologramowy połysk (choć tylko u samców).

By polem powiewała wierzbina
Wierzba, obecna od setek lat w krajobrazie Polski, stanowiła nieodłączny element życia Słowian, który wpisał się głęboko w naszą tradycję. Od wieków rozbudzała wyobraźnię, inspirowała. To drzewo, mające nie tylko wartość symboliczną, ale również ogromne znaczenie ekologiczne, przez wieki zapewniało schronienie i pokarm licznym gatunkom zwierząt. Niestety, dzisiaj obserwujemy, jak ta nieoceniona strażniczka polskich pól znika z naszych krajobrazów. W wyniku intensyfikacji rolnictwa, wierzby (jak i inne drzewa rosnące przy drogach sąsiadujących z polami) są często wycinane, by nie stanowiły rzekomej przeszkody. Ponad to, coraz częściej stare, niegdyś regularnie ogławiane lecz dziś pozostawione bez opieki wierzby rozpadają się pod ciężarem swoich gałęzi i przepróchniałego pnia. Wielkopowierzchniowe gospodarstwa rolne, koncentrujące się na maksymalizacji zbiorów i zagospodarowaniu każdego skrawka pola nie sadzą wierzbowych żywokołów na miedzach, które zanikają wraz z procesem scalania pól. Dodatkowo, tradycyjna praktyka ogławiania wierzb, odeszła do lamusa, a drewno tego drzewa, choć cenne w przeszłości, traci swoją funkcję jako surowiec opałowy. Warto również podkreślić, że postępujące zmiany klimatyczne, które powodują między innymi coraz częstsze susze, wierzbom nie sprzyjają a ich zauważalny brak w krajobrazie rolniczym wzmaga skutki erozji wietrznej.
Równocześnie, w odpowiedzi na te zmiany, rozwijają się nowe formy wykorzystania wierzb, takie jak plantacje energetycze. Choć zapewniają one pewną alternatywę wykorzystania wierzby, w dużej mierze są uboższe pod względem wartości przyrodniczej. W obliczu tych trudnych zjawisk, niezbędne staje się podjęcie działań mających na celu odnowienie obecności wierzb w polskim krajobrazie. Jednym z takich działań jest regularne sadzenie żywokołów wzdłuż dróg i granic pól uprawnych, jak ma to miejsce w Lednickim Parku Krajobrazowym, gdzie kultywujemy tradycję ogławiania tych drzew. Wierzba pozostaje nie tylko tradycyjnym elementem tamtejszego krajobrazu, ale także cennym symbolem połączenia natury i kultury. Odbudowa obecności wierzby w przestrzeni wiejskiej staje się więc nie tylko aktem ochrony przyrody, ale także powrotem do tradycji, która wciąż może skrywać tajemnice, o których jeszcze nie wiemy. Być może to właśnie w tej niepozornej roślinie kryje się klucz do odnowy naszych krajobrazów, które zrównoważone i pełne życia będą mogły mówić o historii naszych przodków, ich szacunku do natury oraz trosce o przyszłość.

Tekst: Alicja Biłoszewska, Natalia Hałas