Zatrzymane w kadrze – spacer po Promnie

Miniony weekend pozwolił nam odetchnąć wiosennym powietrzem. Z godziny na godzinę zieleń rosła w oczach, a słupek temperatury piął się coraz wyżej, z łatwością przekraczając 20 stopni. Tak sprzyjającej i słonecznej aury nie było od tygodni. Jednak wraz z rozwojem liści kończy się przedwiośnie, mija czas geofitów, które pomalowały leśne krajobrazy barwami zawilców, przylaszczek i fiołków. Warto złapać ten ostatni moment i nacieszyć się ostatnimi chwilami aspektu wiosennego. Idealnym do tego miejscem jest Park Krajobrazowy Promno. Zapraszam na relację z tego wspaniałego miejsca, wraz z poradami praktycznymi.

Do Parku łatwo dotrzeć zarówno samochodem, co zajmuje z centrum Poznania około 30 minut, jak również rowerem. Tym bardziej, że ścieżki prowadzące przez rezerwaty są szerokie i dość twarde, co sprzyja całodziennej rodzinnej wyprawie. W miniony weekend na leśnych duktach Promna można było spotkać rodziny z dziećmi, nawet bobasami w wózkach, wytrawnych rowerzystów czy spacerowiczów z aparatami fotograficznymi. Było też kilka osób z psami. Nie zapomnijcie jednak o podstawowej zasadzie dla dobra naszych pupili i dzikiej przyrody.  Psy w lesie należy prowadzić na smyczy. Mimo takiej różnorodności turystów w tym miejscu można naprawdę odpocząć. To nie deptak na Półwiejskiej w Poznaniu czy warszawska Marszałkowska. Olbrzymi teren i wiele tras do wyboru sprawia, że podczas dwu czy trzygodzinnego spaceru, spotkamy co najwyżej kilka osób, więc jest to miejsce, które jak najbardziej nadaje się na wytchnienie i samotną kontemplację na łonie przyrody, nawet w tak piękny i słoneczny weekend.

Najlepiej odpoczywać na łonie natury, doświadczając krajobraz w pełni, wszystkimi zmysłami. Fot. Rafał Śniegocki

Jeśli do Promna wybierzecie się samochodem swój pojazd pozostawcie na jednym z dwóch parkingów leśnych. Wystarczy, że wpiszecie w nawigację Parking Promno – Brzostek, a otworzą się przed Wami bramy do kilku rezerwatów. Na parkingu znajdziecie również garść przydatnych krajoznawczych informacji wraz z mapami. Widać, że zostały one nadgryzione zębem czasu i wymagają zdecydowanie modernizacji. Obiecujemy Wam się zabrać za to w najbliższym czasie.

Tymczasem za cel naszej sobotniej pieszej wędrówki obraliśmy Rezerwat przyrody „Jezioro Drążynek”. By do niego dotrzeć z parkingu udajemy się dziarskim krokiem w prawo, w kierunku widocznej z daleka leśniczówki. Nie sposób się zgubić, gdyż przez zielone pole, niczym tapeta z Windowsa 95, którą pamiętają nieco starsi czytelnicy, prowadzi jedna i jedyna polna droga. Na jej końcu znajduje się leśny szlaban, dlatego niech nie przyjdzie Wam do głowy podjeżdżać do niego samochodem. Rzeczony parking jest naprawdę fantastycznym miejscem zbiórki a sama wędrówka w stronę lasu zajmie Wam, okiem odkrywcy, nie więcej niż 10 minut.

Droga prowadząca do leśniczówki. Fot. Rafał Śniegocki

Trzyszcza oczu wytrzeszcz

W drodze do lasu polecam wszystkim miłośnikom owadów uważnie patrzeć pod nogi. Co jakiś czas natkniecie się na olbrzymie oleice krówki, które właśnie o tej porze aktywnie przechadzają się polną drogą wespół z turystami. Mimo, iż wzbudzają zawsze zainteresowanie nie radzę ich dotykać i stresować. Zaniepokojone mogą wydzielić oleistą żółtą ciecz, która zawiera jedną z najsilniejszych toksyn występujących w przyrodzie – kantarydynę. Wykorzystywano ją dawniej m.in. w medycynie, gdyż pobudza zakończenia nerwowe i błony śluzowe układu moczowo-płciowego. Dawka śmiertelna dla człowieka wynosi około 0,03 gram tej substancji, dlatego nie musicie się obawiać. Chociaż „porcja” wydzielona przez pojedynczego owada może jednak silnie podrażnić ludzką skórę, szczególnie, gdy substancja dostanie się do nosa i oczu.

Podczas tej krótkiej przeprawy przez pole, z parkingu w kierunku lasu, jeśli dopisze Wam szczęście ujrzycie również trzyszcza polnego, a raczej to on wypatrzy Was pierwszy. I nim się zorientujecie jego piękne, lśniące w słońcu zielone pokrywy otworzą się, a sam owad odfrunie kilka metrów dalej. Właśnie po to trzyszczowi wielkie i wyłupiaste oczy, by ogarniać krajobraz z perspektywy małego owada. Trzyszcze to owady słońca, kochające ciepło, biegające niczym po piaskach pustyni na piaszczystych drogach. Jedne z największych oczu w owadzim świecie umożliwiają im wypatrywanie z daleka ofiar. A gdy trzyszcz je wypatrzy biegnie… biegnie niczym Forrest Gump, najszybciej ze wszystkich owadów naszej Planety, osiągając prędkość 0,5 metra na sekundę (mniej więcej prędkość naszego chodu). Dlatego tym razem nie udało mi się go nawet dogonić, ale uwierzcie mi, że tam był. Więcej szczęścia miałem w Sierakowskim Parku Krajobrazowym, w którym udało mi się wykonać kilka fotografii trzyszcza. Co prawda nie polnego, ale jego kuzyna – trzyszcza leśnego.

Trzyszcz leśny, różne postawy. Fot. Rafał Śniegocki

Las usłany kwiatami

Gdy uporamy się z polna drogą dalsza część naszej wędrówki będzie odbywała się wyłącznie w pięknym lesie grądowym. Zaraz za barierką ujrzycie kobierce białych zawilców, rozświetlone słonecznymi żółtymi ziarnopłonami. Spacerując w kierunku jeziora zwróćcie uwagę na fioletowe kwiaty, rosnące tuż przy ścieżce. To fiołki leśne oraz przylaszczki, będące symbolami przedwiośnia. Mimo, iż mamy końcówkę kwietnia to przez chłodna aurę aspekt wiosenny trwa w tym roku wyjątkowo długo. Stąd obecność wciąż kwitnących przylaszczek bardzo cieszy oko i… obiektyw aparatu. Fioletowe kwiaty przylaszczek silnie kontrastują z zeschniętymi liśćmi dębowymi, dlatego są wdzięczną muzą dla miłośników makrofotografii. Swoją łacińską nazwę – Hepatica nobilis przylaszczka zawdzięcza niezwykłym w kształcie zimozielonym liściom przypominającym kształt płatów wątroby (hepar – wątroba). Fascynacje kształtem trójklapowych liści przylaszczki spotkamy również w jej nazwach lokalnych – trojanek, trójczak, a nawet wilcza stopa. A efektowne kwiaty na długich szypułkach rozwijają się zanim jeszcze pojawi się listowie.

Symbol przedwiośnia – przylaszczka skąpana w Słońcu. Fot. Rafał Śniegocki

Niewątpliwie główną ozdobą lasu położonego wokół jeziora Drążynek jest jednak zawilec gajowy. Gdy dotrzecie do Jeziora możecie skręcić w prawo, a kilkadziesiąt metrów za czerwoną tablicą urzędową z napisem „Rezerwat Przyrody”, na lekkim wzniesieniu, Waszym oczom ukaże się krajobraz rodem z bajki Disneya, opowiadający o księżniczkach i dzielnych rycerzach. Łanowo kwitnące zawilce przypominają biały dywan, którym ktoś zaczarował ten piękny las. Należący do rodziny jaskrowatych zawilec gajowy(Anemone nemorosa) tworzy w lasach Parku Krajobrazowego Promno śnieżno-białe łany. Podobnie jak przylaszczki czy przebiśniegi jest geofitem, który zimuje pod ziemią w postaci cebuli a do rozwoju potrzebuje bardzo dużą ilość światła. Dlatego wszystkie kwiaty tzw. aspektu wiosennego kwitną przed pojawieniem się liści na drzewach. Gdy tylko warunki świetlne w podszycie lasu pogorszą się, pędy nadziemne zawilca obumrą.z

Zawilcowy dywan wokół jeziora Drążynek. Fot. Rafał Śniegocki

Temperatury w miniony weekend świadczą o tym, iż czas geofitów przemija i wchodzimy w fenologiczną porę pierwiośnia, której charakterystycznymi oznakami są rozwijające się liście kasztanowca, brzozy, dębu szypułkowego, buka oraz kwitnienie drzew owocowych i czeremchy. Swoją nazwę – pierwiośnie – zawdzięcza oczywiście kwitnącym o tej porze pierwiosnkom. A to oznacza, że przedwiośnie, mimo iż dziwne w tym roku, chłodne, długie, odeszło na dobre. Ostatnią wiosenną fenologiczną porą roku przed nami będzie już tylko pełna wiosna, objawiająca się kwitnieniem bzu liliaka, kasztanowca zwyczajnego, jarzębu pospolitego, głogu dwuszyjkowego oraz żarnowca. Las liściasty w Promnie zacznie się wówczas stopniowo zazieleniać.

Ptasi piknik

Spacerując wokół Jeziora Drążynek warto zatrzymać się na chwilę i wsłuchać w rytm przyrody, w wiosenny śpiew ptaków. My tak zrobiliśmy przechadzając się tą bardziej dziką stroną, która obfituje w powalone drzewa i wszechobecne martwe drewno, tak ważne dla wielu organizmów. Podczas godzinnej uczty dla ucha i ciała przylatywały do nas strzyżyki, rudziki, kowaliki, raniuszki i zięby. Co jakiś czas dochodził do naszych uszu radosny rechot i śmiech dzięcioła zielonego, którego para przeganiała się w koronach drzew. W nieco dalszej odległości usłyszeliśmy charakterystyczny terkot i następujący po nim świst dzięcioła czarnego, największego z naszych dzięciołów. Jego bębnienie, trwające od 1,5 do 3,5 sekund, można usłyszeć z odległości nawet 4 km. Jak każdy z dzięciołów co roku kuje on nową dziuplę, oddając swoje dotychczasowe mieszkania innym mieszkańcom lasu – tzw. dziuplakom wtórnym. Im większy dzięcioł tym większą dziuplę kuje a zatem i większe ptaki czy ssaki mogą ją zamieszkać. Dziuple po dzięciole czarnym może zamieszkać nawet puszczyk! Podczas donośnego bębnienia wykonuje on aż 17 uderzeń na sekundę, co jest naprawdę imponującym wynikiem. Jednak największą frajdę sprawiła nam obserwacja dzięcioła średniego, którego łatwo rozpoznać po czerwonej czapeczce zachodzącej na całą głowę, a nie tylko na potylicę, jak u dzięcioła dużego. Ten wspaniały gatunek jest zarazem wyznacznikiem i wskaźnikiem martwego drewna w lesie. W przeciwieństwie do dzięcioła czarnego ma jednak zbyt mały i słaby dziób, by kuć dziuple w zdrowym drewnie, dlatego poszukuje zmurszałych pniaków starych drzew liściastych.

Martwe drewno. Czy na pewno? Fot. Rafał Śniegocki

Na zakończenie tego wspaniałego spaceru nad niewielką taflą zarastającego Jeziora Drążynek ukazał się orła cień. Bielik, choć systematycznie orłem nie jest, za każdym razem wzbudza nasz orli zachwyt. Dlatego nigdy nie odbierajmy mu orlego przydomku. Zwłaszcza, iż w angielskiej nomenklaturze nazywa się go White tailed sea eagle. Nasz bielik był co prawda w szacie przejściowej i jeszcze nie posiadał w pełni wybarwionego na biało ogona, lecz wielkie deskowate skrzydła z wyraźnymi palcami oraz płowa głowa z ogromnym dziobem nie pozostawiały wątpliwości kto szybuje nad Promnem i jest królem przestworzy.

Odkrywaj z nami przyrodę i wyrusz w niezapomnianą przygodę, zapisując się na spacery krajoznawcze Na Manowce. Każdy spacer to nowe doświadczenia poza szlakami, przemierzanie lasów, łąk i bagien, poznawanie przyrody, historii i kultury regionu w towarzystwie wspaniałych przewodników. Pozwól się porwać, by dostrzec piękno wielkopolskich krajobrazów. Co miesiąc nowy park! Szczegóły na Spacery "Na Manowce" - ZPKWW.  

Powrót do domu

Jezioro Drążynek można obejść i wrócić tą samą drogą w kierunku parkingu. Jeśli jednak wybieracie się na dalszą wędrówkę przy Jeziorze rozwidlają się kolejne szlaki. Jeden z nich prowadzi do rezerwatu – „Las liściasty w Promnie”. Niewątpliwie tutejszy Park Krajobrazowy skrywa niejedną tajemnicę do odkrycia. Jest nią chociażby opowieść o popielicy, skrytym i niezwykle rzadkim mieszkańcu tego zaczarowanego leśnogrodu. O popielicy w Promnie przeczytacie w naszej publikacji krajoznawczej „Kierunek krajobraz”, do pobrania w PDF tutaj! Zachęcam również Was do dzielenia się z nami Waszymi opowieściami z odkrywania wielkopolskich krajobrazów. Piszcie do nas na edukacja@zpkww.pl. Tymczasem spieszcie się podziwiać zawilce i przylaszczki w akompaniamencie budzącego się do życia lasu. Do zobaczenia na szlaku!

Rafał Śniegocki

Dyrektor ZPKWW